10 lipca 2012

opowiadanie


Kolejne święta spędzone samotnie - myślała Mia wsiadając do samochodu i kierując się w stronę centrum handlowego.
Odkąd jej rodzice zginęli w wypadku 3 lata temu spędzała święta sama w domu. Gdy rodzice umarli miała 17 lat. Przez jakiś czas mieszkała u siostry swojej matki, lecz gdy tylko otrzymała w spadku dom i dość dużą ilość pieniędzy wyprowadziła się. Od tamtego czasu była bardzo samotna i nie za bardzo utrzymywała kontakt z rodziną. Każde święta spędzała w swoim domu przed telewizorem z kubełkiem lodów czy innych słodyczy. Teraz miało być tak samo. Gdy dojechała do Galerii Handlowej skierowała się do sklepu z ubraniami kupić sobie jakiś nowy ciuch. Zaczęła od H&Mu, lecz nic ciekawego nie znalazła. Przeszła jeszcze parę sklepów i kupiła parę ubrań. Tak starała się pozbyć smutku. Gdy szła obładowana przez parking do samochodu ktoś na nią wpadł z choinką w rękach. Za drzewka wyłonił się mężczyzna na oko z 2 lata starszy od niej.
- Przepraszam panią bardzo, ale przez to drzewko nie widziałem, że ktoś idzie. Rodzice wysłali mnie po choinkę w Wigilię. Szybko się im przypomniało - zaczął się tłumaczyć.
- Nic się nie stało. Naprawdę - odpowiedziała Mia uśmiechnięta zbierając torby z parkingu.
- Prezenty dla rodziny? - zapytał zaciekawiony chłopak.
- Nie, nie. To dla mnie. Nie obchodzę świąt. Po prostu nie mam z kim - słowa same wypłynęły jej z ust zanim zdążyła się powstrzymać.
- Takiego dnia nie można spędzić samotnie. Zapraszam do mojego rodzinnego domu - uśmiechnął się do niej.
- Ale ja pana w ogóle nie znam - próbowała się wykręcić chociaż w głębi duszy chciała się zgodzić na propozycję tego mężczyzny.
- No tak. Nie przedstawiłem się. Jestem Kamil - powiedział wyciągając rękę.
- Ja jestem Mia - odpowiedziała uśmiechając się do niego.
- No to teraz już się znamy. Czy teraz dasz się zaprosić na Wigilię? - zapytał z uśmiechem przytrzymując jej rękę.
- Nie wiem. Nie wypada - zaczęła Mia.
- To będę po ciebie o 17. Tylko podaj adres - zdecydował za nią Kamil - A tak w ogóle masz ładne imię - dodał z zabójczym uśmiechem.
Mia podała adres chłopakowi, jednak nie sądziła żeby po nią przyjechał. Ruszyła w kierunku samochodu i zapakowała zakupy do bagażnika. Stwierdziła, że nie może pokazać się na kolacji z pustymi rękoma więc cofnęła się do Galerii i kupiła drogie, dobre wino i parę drobiazgów. Wróciła z tym do auta i pojechała do domu. W mieszkaniu ładnie zapakowała każdy prezent i poszła wziąć kąpiel. Później ubrała się w czarne rurki, białą bluzkę, na którą założyła czarną marynarkę w stylu Michaela Jacksona i wysokie czarne obcasy. Włosy zakręciła w drobne loki, na powieki nałożyła srebrzysty cień, a oko obrysowała czarną kredką, wytuszowała rzęsy i pociągnęła usta lekko czerwonym błyszczykiem. Spakowała do dużej torby świątecznej prezenty i miała jeszcze poszukać jakiejś torebki kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Pobiegła otworzyć i zobaczyła na progu Kamila. Zaprosiła go do środka i poprosiła aby chwilę poczekał. Wzięła z szafki torebkę, do której włożyła najpotrzebniejsze rzeczy. Kamil pomógł jej zapakować rzeczy do samochodu i ruszyli do niego do domu. Jechali jakieś 15 minut chwilę ze sobą rozmawiając.
- Czy twoja rodzina nie będzie zła, że spędzi święta z obcą kobietą? - zapytała zdziwiona Mia.
- Rozmawiałem z nimi na ten temat. Bardzo się ucieszyli, że ktoś jeszcze z nami będzie. Odkąd zmarła moja siostra święta nie są już takie same, ale mam nadzieję, że teraz będzie inaczej. No i jeszcze choinkę trzeba ubrać - zaśmiał się trochę smutno Kamil.
- Ja nie obchodzę świąt odkąd moi rodzice zginęli w wypadku. Jakoś tak nie potrafię - odpowiedziała i zapatrzyła się w widok za oknem.
W końcu dojechali do domu Kamila, który okazał się bardzo duży i piękny. Gdy tylko weszła do środka od razu została ciepło przywitana, a po domu roznosił się zapach gotowanych potraw. Razem z Kamilem i jego ojcem ubrała świąteczne drzewko. Nigdy nie czuła się tak dobrze, tak inaczej. Była bardzo szczęśliwa, że wpadła na tego chłopaka pod Galerią. Po jakimś czasie zasiedli do stołu i składali sobie życzenia, a później zajęli się jedzeniem. Po uroczystej kolacji Mia przyniosła prezenty, które kupiła. Wcześniej dowiedziała się od Kamila kto mam być na Wigilii. Jego mamie kupiła piękną apaszkę, ojcu wino, bratu ładny krawat, bratowej kupiła śliczny łańcuszek, a dzieciom słodycze i zabawki. Kiedy każdy otworzył prezent był bardzo zadowolony i szczęśliwy.
- My również mamy coś dla ciebie - powiedziała mama Kamila.
- Naprawdę nie trzeba było. Dla mnie prezentem jest to, że mogłam tutaj spędzić z wami ten szczególny dzień - powiedziała ze łzami w oczach Mia.
Mama Kamila, pani Wanda przyniosła małe pudełko. Gdy Mia je otworzyła zaniemówiła. Był tam łańcuszek z piękną zawieszką.
- Dziękuje bardzo. Naprawdę nie trzeba było - wyściskała każdego po kolei.
- Kamil ją wybierał. Miał ubrać choinkę, ale pojechał do jubilera kupić ci prezent - uśmiechnęła się jego bratowa.
Resztę wieczoru spędzili na rozmowie i śmiechu. Kiedy Kamil odwiózł ją do domu była bardzo szczęśliwa. Umówili się, że po świętach się spotkają. Gdy Kamil zaprosił ją dzień przed Sylwestrem do kawiarni była zachwycona. Spotkali się w kawiarni i zamówili ciastko z kremem.
- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia - zaczął chłopak.
- Słucham uważnie - odpowiedziała mu Mia z uśmiechem.
- Mam dwa miejsca na bardzo fajną zabawę Sylwestrową. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz tam ze mną? - zapytał podając jej pudełko z biletem.
- Bardzo chętnie - Mia była zachwycona pomysłem.
- A czy zechciałabyś tam iść jako moja dziewczyna? - zapytał klękając przed nią.
- Oh... Oczywiście - odpowiedziała zszokowana, ale szczęśliwa.
Od wyjścia z kolacji marzyła aby ją o to zapytał. Od pierwszego wejrzenia zakochała się w tym prawie nieznajomym chłopaku. Sylwestra spędzili jako para i bardzo dobrze się bawili. Mia w końcu odnalazła szczęście, które straciła 3 lata temu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz