25 maja 2013

TRZY METRY NAD NIEBEM ♥



Każda droga w pewnym miejscu się rozwidla, obieramy różne drogi, myśląc że kiedyś się spotkamy. Widzisz jak ktoś coraz bardziej się oddala. To nic. Jesteśmy dla siebie stworzeni, w końcu się spotkamy, ale jedyne co się zdarza to, że nadchodzi zima. Nagle zdajesz dobie sprawę z tego, że to już koniec, na prawdę, nie ma drogi powrotnej.


Próbujesz sobie przypomnieć kiedy wszystko się zaczęło, a zaczęło się wcześniej niż Ci się wydaje, o wiele wcześniej. Wtedy zaczynasz rozumieć, że nic nie dzieje się dwa razy. Już nigdy nie poczujesz się tak samo, nigdy nie wzniesiesz się trzy metry nad niebo.


Są tylko dwa dni o których nie myślę nigdy: wczoraj i jutro.


- Boję się.
- Czego?
- Że już nigdy nie będę taka szczęśliwa jak teraz.


Pozostaje z pustym kieliszkiem w ręku i czymś trudniejszym do napełnienia w środku.


Tamten nie może jej kochać tak jak on, nie może jej wielbić w taki sposób, nie jest w stanie dostrzec jej wdzięcznych ruchów ani tych szczególnych znaczków na jej twarzy. Jakby to tylko jemu było dane widzieć prawdziwy kolor jej oczu i poznawać smak jej pocałunków.


Może dlatego, że kiedy okaże się przyjacielowi swoją słabość, człowiek już nie jest wobec niego tak swobodny. Może dlatego też, iż sądzimy zawsze, że nasze cierpienie jest jedyne, nieporównywalne, jak wszystko to, co nas dotyczy. Nikt nie kocha tak, jak my kochamy, nikt nie cierpi tak, jak my cierpimy. Brzuch przecież boli mnie, nie ciebie.


Strach to czasem brzydka rzecz. Nie pozwala ci doznawać najpiękniejszych chwil. Będzie twoim przekleństwem, jeśli go nie pokonasz.


Miłość nie jest jak rachunek, który trzeba uregulować, nie daje niczego na kredyt i nie chce słyszeć o rabatach.



Może zawsze, kiedy się zakochujesz, jest tak, jakby to było po raz pierwszy.


Zagnieździło się w nim coś złego. Jakaś bestia, jakieś okrutne zwierzę znalazło sobie norę gdzieś za jego sercem, gotowe wychylić się na zewnątrz, gdy tylko pojawi się okazja, by uderzyć ze złością lub kąsać wściekle: pomiot cierpienia i zniszczonej miłości.


Trzeba bardzo uważać, na to co nas otacza ponieważ czasami, niespodziewanie coś może osłodzić nam życie.


Księżyc staje się Słońcem, noc staje się dniem, ponieważ wewnątrz każdej osoby ukrywa się inna, może piękniejsza może bardziej nowa, może Twoja.


Są tylko dwa dni o których nie myślę nigdy: wczoraj i jutro.


- Kiedy stanie przed sądem, Ona zezna, że nic nie zrobiłem.
- Dlaczego?
- Bo będziesz we mnie tak zakochana, że zrobisz wszystko żeby mnie uratować.


Czasami robimy takie straszne głupoty. I to nie wtedy, kiedy jesteśmy zakochani, tylko wtedy, kiedy nam się wydaje, że jesteśmy.


Najpiękniejszy dzień to ten, którego jeszcze nie przeżyliśmy.


Pocałunek to wszystko. Pocałunek to prawda. Bez nadmiernych wprawek stylistycznych, bez przesadnie zawiłych wygibasów i karkołomnych ewolucji. Naturalny i przez to najpiękniejszy.


Złość niekiedy otumania, pozbawia opanowania, przytomności umysłu. Czyli, tego co najważniejsze.


Strach to czasem brzydka rzecz. Nie pozwala ci doznawać najpiękniejszych chwil. Będzie Twoim przekleństwem, jeśli go nie pokonasz.


Miłość nie jest jak rachunek, który trzeba uregulować, nie daje niczego na kredyt i nie chce słyszeć o rabatach.


Pozostaje z pustym kieliszkiem w ręku i czymś trudniejszym do napełnienia w środku. Czuje się już tylko nawozem pod roślinę, jaka często przekwita na grobie zwiędłej miłości. To rzadka roślina, a nazywa się szczęście.


Czekam na kogoś, kto sprawi, że poczuję się jakbym była 3 metry nad niebem.


Kiedy okaże się przyjacielowi swoją słabość, człowiek już nie jest wobec niego taki swobodny. Sądzimy zawsze, że nasze cierpienie jest jedyne, nieporównywalne, jak wszystko to, co nas dotyczy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz