06 października 2013

Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją. 


Pa­mięta­cie, kiedy by­liście małymi dziećmi i wie­rzy­liście w baj­ki, marzy­liście o tym, ja­kie będzie wasze życie? Biała su­kien­ka, książę z baj­ki, który za­niesie was do zam­ku na wzgórzu. Leżeliście w no­cy w łóżku, za­myka­liście oczy i całko­wicie, niezap­rzeczal­nie w to wie­rzy­liście. Święty Mi­kołaj, Zębo­wa Wróżka, książę z baj­ki - by­li na wy­ciągnięcie ręki. Os­ta­tecznie do­ras­ta­cie. Pew­ne­go dnia ot­wiera­cie oczy, a baj­ki zni­kają. Większość ludzi za­mienia je na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym, że trud­no całko­wicie zre­zyg­no­wać z ba­jek, bo pra­wie każdy na­dal cho­wa w so­bie is­kierkę nadziei, że które­goś dnia ot­worzy oczy i to wszys­tko sta­nie się prawdą. [...] Pod ko­niec dnia, wiara to za­baw­na rzecz. Po­jawia się, kiedy tak nap­rawdę te­go nie ocze­kujesz. To tak, jak­byś pew­ne­go dnia od­krył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyob­rażeń. Za­mek, cóż, może nie być zam­kiem. I nie jest ważne "długo i szczęśli­wie", ale "szczęśli­wie" te­raz. Raz na ja­kiś czas, człowiek cię zas­koczy, i raz na ja­kiś czas człowiek może na­wet zap­rzeć ci dech w pier­siach.



Nie kłam­stwa, lecz praw­da za­bija nadzieję. 



Na­wet jeśli nie jest od ra­zu wza­jem­na, miłość zdoła przet­rwać je­dynie wte­dy, jeśli is­tnieje is­kier­ka nadziei - bo­daj naj­mniej­sza - że zdobędziemy z cza­sem ukochaną osobę. A reszta jest czystą fantazją. 



Żad­na noc nie może być aż tak czar­na, żeby nig­dzie nie można było od­szu­kać choć jed­nej gwiaz­dy. Pus­ty­nia też nie może być aż tak bez­nadziej­na, żeby nie można było od­kryć oazy. Pogódź się z życiem, ta­kim ja­kie ono jest. Zaw­sze gdzieś cze­ka ja­kaś mała ra­dość. Is­tnieją kwiaty, które kwitną na­wet w zimie. 



Zrobił mi nadzieje, a potem poleciał do innej.



Zaufa­nie? - Jestem!
Nadzieja? - Obecna!
Szcze­rość? - Jest!
Miłość? miłość?! miłości zno­wu nie ma.. 



Tyl­ko miłość pot­ra­fi zszyć brze­gi serc nićmi nadziei. 


No­wy rok- 365 no­wych nadziei, ty­siąc wyz­wań, mi­lion marzeń, jed­na miłość. 



Nieśmiało budziła się we mnie nadzieja, że oto stąpam po wodzie, za­miast w niej tonąć. 



Nadzieja jest matką głupich, co nie przeszkadza jej być uroczą kochanką odważnych. 



Ok­ropnie przyk­ro jest pat­rzeć, jak umiera nadzieja. 



W ma­gicznym niebie nies­pełnionych gwiazd wy­pat­ry­wać głosu nadziei.. W ba­jecznym og­rodzie szczęścia od­dychać wdzięcznym za­pachem wtu­lonych traw..Cze­kając na miłość.



By użyć słów "pier­wsza miłość", w mózgu mu­si kiełko­wać nadzieja ko­lej­nej, lub pus­tka- tej "jedynej". 



Uz­bro­jona w cier­pli­wość, wiarę, nadzieję i miłość stanęłam do wal­ki...i nie z Tobą ...tyl­ko o Ciebie.... 



Zaz­drość, nadzieja, zaufa­nie i tęskno­ta - czte­rech jeźdźców miłości 



Nadzieja przychodzi do człowieka wraz z dru­gim człowiekiem. 



A niebo znów na głowę spa­da mi. I nadziei co­raz mniej na słońce. 



Nadzieja jest wte­dy, gdy jest cias­to. Cias­to jest zawsze. 



Sa­mo cze­kanie jest nadzieją. Cze­kam, a więc mam nadzieję. Gorzki smak nadziei.  Śmierć nie czy­ni cię smut­nym - czy­ni cię pus­tym. To właśnie jest w niej złe. Wszys­tkie two­je zaklęcia i nadzieje, i śmie­szne na­wyki zni­kają pędem w wiel­kiej, czar­nej dziu­rze i nag­le zda­jesz so­bie sprawę, że odeszły, bo, równie nieo­cze­kiwa­nie, nicze­go już nie ma w środku. 



Nadzieja szlocha po cichut­ku,w kąci­ku.Obej­mu­je ja wiara.Łzy mie­szają się.W ich kałuży od­bi­ja się twarz,jak w roz­bi­tym lus­terku.Obok przy­siadła miłość,za rękę trzy­mając szczęście.Blas­kiem swym roz­pa­lają led­wo tląca się siłę.Ser­ce moc­niej zaczy­na bić, Trze­ba roz­począć no­wy dzień,no­we życie.



Doświad­cze­nie miłości by­wa różne i oby nasze dzieci nie mu­siały pragnąc rodziców dos­ta­wać za­bawek;pragnąc roz­mo­wy dos­ta­wać te­lewi­zora;pragnąc nadziei dos­ta­wać strach;pragnąc sen­su życia dos­ta­wać kom­pu­ter;a pragnąc miłości dos­ta­wać obojętność... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz