24 lipca 2012

Opisy

Jeżeli tracisz najlepszą przyjaciółkę to znaczy że nie była tą prawdziwą.


Tęskniła za czasami, kiedy był przy niej. Kiedy mogła w każdej chwili potrzymać go za rękę, czy pocałować. Chciała żyć normalnie, pogodzić się z tym, że jego już nie ma, że on nie żyje. Każdy wieczór spędzała siedząc na podłodze, płacząc i zastanawiając się, czy kiedykolwiek się z tym wszystkim pogodzi. Myślała o nim, cały czas. Za każdym razem, kiedy się budziła, kiedy patrzyła na pościelone łóżko po jednej stronie, kiedy szła do szkoły, kiedy spotykała się ze znajomymi - tęskniła. Patrzyła na telefon, mając nadzieję, że zadzwoni, przecież zawsze to robił. Ale on nie dzwonił, jego już nie było. Przez cały ten czas sekundy dłużyły się niemiłosiernie. Z każdą minutą brakowało go bardziej. Tamtego dnia straciła wszystko, co kochała. Straciła go, trzymając go za rękę, całując w czoło i mówiąc "kochanie, wyjdziesz z tego".

Ludzie mówią, że rozumieją, przez co przechodzisz, ale to nieprawda. To niemożliwe. Jak mogą cię rozumieć, skoro ich życie płynie wciąż tym samym rytmem? Ja budziłam się w nocy i widziałam jego twarz na suficie. Wyobrażałam sobie, że słyszę jego głos na schodach. Wybuchałam płaczem w nieodpowiednich momentach, a gdy zaczynałam płakać, nie potrafiłam przestać. To było potworne.

Patrzyłam mu uważnie w jego zielone oczy delikatnie rozpinając guziki od jego białej koszuli. Pachniała. On pachniał. Było w tym zapachu coś, czego doświadczyłam, bez wątpienia. I te rysy twarzy... tak idealne, tak znajome. Musnęłam delikatnie jego policzek... To był mężczyzna, którego kocham.

Szczęście nie jest przecież stanem wiecznym. Zresztą też i nie okresowym. Szczęście to po prostu taki skurcz serca, którego doznaje się czasami, kiedy człowieka przepełnia taka radość, że wprost trudno ją znieść. Znika równie szybko jak się pojawia.

Dam Ci radę na przyszłość. Nie zaczynaj czegoś, czego nie jesteś w stanie skończyć. Nie zaczynaj czegoś, co budzi w Tobie strach. Nie zaczynaj czegoś, do czego jeszcze nie dorosłeś.

Nie przepraszaj za to co czujesz . to jak przepraszanie za bycie prawdziwym.

Pijana płaczem zasnęła z głową opartą o stertę wspomnień .

Skreślasz ją , bo powiedziała , że kocha ? przecież to nie oznaka słabości .

A największą jej wadą było to, że przeogromnie tęskniła .Myślała o nim nieustannie. To weszło jej w nawyk. Najgorsze było jednak to, że chciała się tego oduczyć, natomiast nie wiedziała jak .

 Nasza ostatnia randka miała być idealna. Kino, potem kolacja, jeszcze później spacer po lekko oświetlonych ulicach. Była prawie idealna. Zabrakło tylko Ciebie.

Nigdy nie pomyślałabym, że będę przez Ciebie cierpieć, że będę płakać kiedy nikt nie widzi, że będę analizowała wszystkie wspólne chwile, wszystkie Twoje słowa i szukała w nich kłamstw. nigdy nie pomyślałabym, że odejdziesz po tym wszystkim.

To niekulturalne, nieetyczne i w ogóle nie w jej stylu, więc za dupkiem płakać nie będzie .

A teraz przyjdź do Mnie. Razem usiądziemy przy oknie i w blasku księżyca będziemy cerować nasze poszarpane serca.

 Potrafiła godzinami, leżeć na łące, wśród trawy. analizując każde z jego słów. nadal to robi. jednak jedynie za pomocą wspomnień.

Zapomnę, tak jak prosiłeś. więcej nie odbierzesz telefonu ode mnie, ani nie przeczytasz wiadomości, nadanej z mojego numeru. ale proszę, nie rzucaj mi się na szyję, po tygodniu, jak to zwykle masz w zwyczaju. bo kolejnego 'come back', nie będzie. wyrosłam ze zdewastowanych zabawek.

Wstać ze świadomością, że nie jestem zdolna do miłości, a moje źrenice wciąż, są przepełnione przeszklonymi wspomnieniami.

Była równo czwarta nad ranem, kiedy zerwała się z łóżka i poszła do pamiętnego parku. nie zważając na deszcz, ściągnęła szpilki i zaczęła boso spacerować po trawie. to nie była zwykła trawa. symbolizowała jej szczęście. to właśnie na niej, leżała wraz z Nim, pamiętnego wieczoru. właśnie na niej, zarzekał się jak bardzo kocha. przysięgał, że nigdy nie przestanie. fakt, że samotnie napawała się zapachem zieleni, świadczył o tym, że nie dotrzymał obietnicy.

Lubiła szarpać Go za rękaw i troczki od kaptura. Lubiła trzymać ręce w Jego kieszeniach, pełnych papierków po gumie do żucia. 
 A gdy odszedł, uświadomiła sobie, że zostawiła w tej kieszeni także swoje serce .

 Mała , chowaj te serce , po co ci one ? Po co wystawiasz je na kolejne rany ? Znowu chcesz cierpieć i płakać całymi nocami ? Przecież i tak wszyscy zamiast patrzeć na twoje serce , to patrzą na cycki , a jeżeli już je ktoś weźmie , to się nim pobawi , a potem wyrzuci jak zwykłego śmiecia.

A gdy na Jego buzi pojawiał się uśmiech, skłonna byłam do wszystkiego, by tylko nie zszedł on z tej nieziemskiej twarzy.

Od tej chwili nie będzie już grzecznej, miłej, potulnej i uroczej dziewczynki. Od teraz będzie tylko i wyłącznie wredna suka, mówiąca absolutnie wszystko - absolutnie każdemu.

Całował jej mokre od płaczu policzki, patrzył w zapuchnięte, czerwone oczy, gładził po nie ułożonych włosach ... i powtarzał że kocha, że kocha najbardziej na świecie .

Przygryzła wargi. Jaki on był? Kochany? Nie, na pewno nie! Był arogancki, ironiczny, niezależny i bezwzględny. A najciekawszym był fakt, że mimo to go kochała.

 Postanowiła się przyzwyczaić i zapomnieć. Zawsze tak postanawiała. No cóż, może wreszcie się jej uda. Ale ta nadzieja.. bez niej byłoby łatwiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz